Mała forma jest we współczesnej poezji zjawiskiem różnorodnym. Autorzy i autorki sięgają zarówno po konkretne gatunki, np. haiku, jak i tworzą własne, niejednokrotnie wystawiając na próbę granice wierszowości.
Mała forma posiada bogatą tradycję, na którą składają się poetyki poszczególnych gatunków określanych jako miniatury poetyckie. Jest obecna jest zarówno w twórczości poetów z dużym dorobkiem, jak i tych reprezentujących młodsze pokolenia, każdorazowo implikując bogactwo znaczeniowe. W obrębie tego zjawiska uwzględnić można zarówno konkretne, konwencjonalne typy wiersza, jak i te wymykające się wszelkim klasyfikacjom, idące w kierunku awangardy, a czasem nawet poezji eksperymentalnej czy liberatury. Mgliste pozostają kryteria tego, co należy uznać za małą formę – pomocna na pewno okazuje się zasada „minimum słów, maksimum treści”. Zarysowanie wyraźnych granic pojęcia wydaje się niemożliwe.
Piotr Michałowski w książce „Miniatura poetycka” (1999) pisze: „(…) problemem są nie rozstrzygnięte granice «zwięzłości»: kiedy mianowicie wiersz jest «najkrótszy z możliwych», a kiedy taki nie jest? Łatwiej ocenić bezwzględny rozmiar tekstu, choć i wówczas trzeba przyjąć jakąś stałą, arbitralnie wyznaczoną wielkość. Wkraczamy więc w kolejny obszar teoretycznej niepewności, a w konsekwencji – dowolności ustaleń. Który tekst poetycki jest «krótki»: taki co liczy dwa wersy, dwa słowa, czy na przykład czternaście trzynastozgłoskowców? Jak już zostało wspomniane, kryteria mają tu charakter historyczny, zależny od obowiązujących poetyk normatywnych i gustów epoki”.
We współczesnej poezji mała forma przyjmuje różne postaci i różne role. Bywa wykładnią światopoglądu, wyrazem poezji dojrzałej, elementem zmiany poetyki, najbardziej odpowiednim nośnikiem dla filozofii autora lub jego poetyckiego programu. Miniatura uruchamia rejony niewysłowienia, otwiera na sensy.
CZOŁOWI PRZEDSTAWICIELE
Ryszard Krynicki. Ascetyczne, oszczędne w słowach wiersze stanowią ważny aspekt poezji Ryszarda Krynickiego. Autor „Organizmu zbiorowego”, rozpoczynając od tworzenia rozbudowanych utworów, przeszedł drogę ku niemalże zamilknięciu, co owocowało powstawaniem coraz krótszych tekstów, coraz bardziej lapidarnych zapisów wychylających się w stronę poezji gnomicznej. W „Wierszach, głosach” (1985) czytamy:
***
Ślepe? Głuche? Nieme?
Niepojęte?
Jest. Boli.
W enigmatycznym utworze dotykającym kwestii esencji istnienia nastrój niepewności budują cztery pytajniki. Pewność, sygnalizowana przez kropki, pojawia się dopiero w ostatnim, odizolowanym wersie – przy czasownikach. To wszystko sprawia wrażenie, jakby z utworu płynęła gorzka lekcja na temat egzystencji – jedyną pewną rzeczą jest cierpienie, może nawet najważniejszym wyznacznikiem życia. Po latach, w „Kamieniu, szronie” (2005), Krynicki przedstawił inną wersję utworu:
***
Ślepe? Głuche? Nieme?
Niepojęte:
Jest.
Tekst jest zupełnie nowym wierszem, jednak uprawnione wydaje się mówienie o dwóch wersjach, wariacjach na ten sam temat, składających się z tych samych słów. Prawie tych samych. W nowszej odsłonie usunięte zostaje bowiem słowo „boli”, co zmienia wydźwięk utworu. Pisze o tym Krystyna Pietrych:
„Zrazu różnica może wydać się może niemal nieznacząca: zamiana pytajnika na dwukropek i wykreślenie jednego słowa. W rezultacie otrzymujemy jednak dwa zupełnie różne utwory, dlatego nie mówię o dwu wersjach tego samego wiersza, ale o dwu tekstach osobnych. Pierwszy, stawiając pytania o istnienie, określa je poprzez doznanie samego podmiotu i jakość – być może najistotniejszą? – ludzkiej kondycji: «Boli». Drugi – zapisuje efekt innego, z pewnością pozazmysłowego doświadczenia: niepojęty byt jest. Jest niezależnie od ludzkiej podmiotowości, jest bezatrybutywnie, jest niczym fenomen pierwotny. To efekt medytacji – byt po prostu, posłużę się niezbędnym w tym przypadku neologizmem, bytuje. Przestrzeń pomiędzy tymi wierszami jest drogą wewnętrznej duchowej przemiany poety: od widzenia istoty świata, przez własną podmiotowość, do medytacji otwierającej na doznanie «czystego bytu»”.
Sprawy egzystencjalne, ujęte w różny sposób, są wielokrotnie poruszane w małych formach Krynickiego, których zastosowanie jest niezbędne w poetyckiej drodze do milczenia, zwijania wersów do coraz krótszych, wieloznacznych zapisów – esencjonalnych i uniwersalizujących. W jednym z najmniejszych wierszy autora „Niepodległych nicości” najważniejsze są zaledwie dwa słowa:
***
(Z Mistrza Eckharta
czy księgi Zohar?)
nic, Bóg
W powyższym utworze Krynicki, odwołując się do mistyka Johannesa Eckharta von Hochheima, używa minimalizmu formy dla wyrażenia niewyrażalnego. Wyraz „nic” wymienia w jednym ciągu z Bogiem, przez co oba słowa wzajemnie na siebie oddziałują, a ich połączenie tworzy napięcie, które otwiera na kolejne sensy. Tak jakby poeta w tych dwóch słowach chciał zawrzeć „wszystko”, co wydaje się paradoksem ze względu na semantykę wyrazu „nic”. Okazuje się jednak, że zarówno „nic”, jak i „Bóg” są czymś tak samo niepojętym i niedefiniowalnym. Może to wybrzmieć jedynie poprzez skrajną lapidarność – tę strategię Krynicki stosuje w wielu swoich najkrótszych utworach.
Krystyna Miłobędzka. Po stronie awangardy sytuują się miniatury Krystyny Miłobędzkiej, która „nagina” zasady poetyki; jej małe formy prowokują do zadania pytania o to, co jest, a co już nie jest wierszem. Sama swoje teksty nazywa „zapisami”. Paradoksalnie, przy niezwykłej oszczędności słów, niosą one ze sobą potężny ładunek semantyczny, co podkreśla ich poetycką rangę i uderza w istotę wiersza.
Autorka „Anaglifów” wielokrotnie eksperymentowała z formą, jej miniatury noszą cechy poezji wizualnej, czasem ocierają się o liberaturę. Publikacja „dwanaście wierszy w kolorze” (2012) składa się z dwunastu luźnych kart ułożonych w pudełku. Na każdej karcie znajduje się lapidarny wiersz, w którym istotne jest wykorzystanie kolorowej czcionki.
W wydanych dwanaście lat wcześniej „wszystkowierszach” Miłobędzka wykorzystuje medium drukowanej książki, które staje się niezbędne dla treści utworów, np. w dwóch, sąsiadujących ze sobą i nierozerwalnie złączonych zapisach: „Wierszu moście” i „Wierszu przejścia”, których nie sposób zacytować: „tym wierszem / przechodzi się / z tej / na tamtą stronę”. Sens utworów wybrzmiewa bowiem podczas obcowania książką, konieczny jest tutaj gest przewracania kartki. Doświadczenie tekstualne zamienia się w coś empirycznego.
Teksty z tomu skonstruowane są na zasadzie wiersz + słowo określające jakąś rzecz. „Wszystkowiersze” budzą skojarzenie z tekstami napisowymi, czyli krótkimi formami umieszczonymi na konkretnych obiektach. W ten sposób utwory stają się jednocześnie nazwą i jej desygnatem:
[wiersz zamknięty]
Utwór jest tym, o czym mówi, tekst staje się sam dla siebie podmiotem:
„wiersz ulotny”
wiatr go porwał
W nominowanym do Literackiej Nagrody Nike tomiku „Po krzyku” (2004) Miłobędzka kontynuuje tworzenie poetyckich miniatur, w których na różne sposoby eksploatowana jest kwestia tożsamości „ja” i związanych z tym zawiłości. Wydane w 2008 roku „gubione” w zdecydowanej większości składa się utworów krótkich i bardzo krótkich – dwu i jednowyrazowych. Mogą one funkcjonować jako osobne wiersze, jak i części spójnej całości, jaką jest tomik, w którym wyeksponowane zostają słowa kluczowe dla jego interpretacji: „biec” i „nic”, „mówić”:
ten bieg, bieg ciebie
nasz bieg
bieg nic
Miłobędzka podkreśla konieczność biegu, pęd egzystencji, zmienność świata:
bieg rzeczy
domy auta suknie
narcyzy koty torebki torby chusteczki
bieg nic
Imperatyw ruchu ogarnia całe stworzenie, żywe istoty i martwe przedmioty. Mała forma w tomiku podkreśla wrażenie gubienia. Lapidarne utwory bez wyraźnych początków i końców akcentują konieczność biegu, która eksponowana jest w wierszach. Jak zauważył Tadeusz Nyczek, Miłobędzka wierzy w czasowniki, imiesłowy i zaimki. Wyraźnie widać to właśnie w tomie „gubione”, gdzie zastosowana gramatyka wpływa na dynamikę, wzmaga poczucie gubienia. Małe formy bez wyraźnych granic, nieopatrzone tytułami, dają efekt tracenia czegoś w szybkim biegu. Są traceniem, a jednocześnie próbą uchwycenia czegoś w ruchu. Miniatura stosowana jest tutaj do ukazania „gubienia siebie” i gubienia słów, których jest w wierszach coraz mniej.
Bohdan Zadura. Od kilku lat (i kilku tomików) konsekwentnie drogą miniatury poetyckiej podąża Bohdan Zadura. Jedno-, dwuwersowe utwory przypominające aforyzmy pojawiają się w towarzystwie utworów dłuższych i rozbudowanych poematów. Poeta stosuje małą formę do igrania z językowymi schematami, eksponuje w nich funkcję poetycką. Nigdy nie jest to jednak tylko zabawa z wierszem – obserwacja języka jest obserwacją rzeczywistości.
Zadura sięga po język reklam, polityki, religii, mediów – telewizji, internetu. Miniatury autora „Starych znajomych” zabarwione są (czasami gorzkim) humorem. Redaktor „Twórczości” balansuje między żartem a powagą. Nigdy nie zebrał swoich najbardziej lapidarnych tekstów w jednym tomie ani nie nadał im nazwy rozróżniającej od reszty twórczości. Nie stworzył też jednolitego cyklu (wyjątek stanowić może minicykl „Ośmiowiersze [z wierszy postmandelsztamowskich]”, zbierający utwory, jak wskazuje nazwa – ośmiowersowe). Najbardziej charakterystyczne małe formy Zadury to wiersze dwuwersowe, w przypadku których tak naprawdę trudno jest mówić o ilości wersów – ich tytuły są jednocześnie pierwszymi wersami, nierozerwalnie sprzężonymi z treścią utworów, np.
Paradoks świata
stoi otworem
Puść się!
w niepamięć
Bohdan Zadura, dzięki użyciu w wierszach minimalnej ilości słów, uwypukla semantyczne niuanse każdego słowa, każdego zwrotu, idiomu. Czasami dzieje się to poprzez dodanie do czasownika zaimka zwrotnego (jak powyżej), innym razem różnicę (ogromną!) stanowi tylko znak diakrytyczny:
Próżny trud
lek przed śmiercią
Krzysztof Hoffmann zauważa, że najkrótsze wiersze Zadury ciążą ku aforyzmowi, jednak specyficzną (prawie) realizację tego gatunku nazywa paraforyzmem:
„Gdybyśmy chcieli myśleć uczciwie o aforyzmie w kategoriach dziewiętnastowiecznych, to jest w tych, w których do głosu po raz pierwszy dochodzi retoryczny tryb języka, ale jednocześnie formułuje się współczesny paradygmat literackości, nie byłyby to aforyzmy. Otwiera się tym samym jeszcze jeden wymiar tych krótkich utworów. Zdarza się, że «niewymuszoność» aforyzmu oznacza zwolnienie go z obowiązku posiadania tego koniecznego ładunku estetycznego, który stanowi jego genologiczne sine qua non. Paraforyzm oznacza wtedy „«wiersz obok», nie może stanowić za medium mądrości, jego siła jest bowiem siłą strawestowanego stereotypu językowego, banału (…)”.
Małe formy służą Zadurze do rejestrowania elementów otaczającego świata, razem ze wszystkimi jego absurdami. Można go traktować zarówno serio, jak i z dystansem, a krótkie wiersze są wyrazem tego, jak traktuje go Zadura, czyli finezyjnie mieszając powagę z żartem.
GATUNKI WŁASNE
Jedną z tendencji we współczesnej odsłonie małej formy jest tworzenie przez poszczególnych poetów własnych nazw gatunkowych, które określają charakter ich poezji, dając sugestie interpretacyjne. Na nazwach się nie kończy – w dużej mierze możemy tutaj mówić o powstawaniu gatunków momentalnych (określenie Arkadiusza Kalina), gatunków jednorazowych (określenie Edwarda Balcerzana). Jednym z przykładów są „Pestki deszczu”, „Wyrywki” i „Gamy” Urszuli Kozioł. Miniatury – początkowo określane pierwszą z wymienionych nazw, towarzyszyły Kozioł od początku jej twórczości. Ich nowa, choć bardzo podobna, stanowiąca coś na kształt kontynuacji odsłona pojawiła się w wydanych w roku 2005 „Suplikach”:
*
zataję siebie w kropce tego wiersza
*
czyjeś ja wmawia mi
że jest mną
*
z którym moim ja
jest mi dziś nie po drodze
Zarówno cykl „Pestki deszczu”, jak i „Wyrywki” wykorzystują małą formę do wyrażenia wrażeń, myśli pełnych niedopowiedzeń, które są jak zaproszenie dla czytelnika, pozostają sugestią wiersza, będąc jednocześnie pełnowartościowym utworem. Stworzone przez poetkę gatunki są częściami większej całości, tak jak sugerują ich nazwy. „Pestka” i „wyrywek” to coś drobnego, wyłuskanego. W przypadku pestki – nasiono, zalążek nowego życia rośliny. Skojarzenie to jest ważne w przypadku krótkich utworów Kozioł – są one jak wyimki ze świadomości podmiotu, fragmenty tożsamości i myśli twórcy, który rozpisuje swoje „ja” na wiersze, rozdrabnia siebie na cząstki.
Interesującym przykładem jest cykl „Błyski” autorstwa Julii Hartwig, zapoczątkowany w 2002 roku przez tomik o tej samej nazwie. Utwory w nim zawarte wymykają się nie tylko klasyfikacji gatunkowej, ale także rodzajowej – teksty sytuują się na granicy poezji i prozy. Cykl można nazwać zbiorem próz poetyckich, najmniejsze „Błyski” noszą cechy aforyzmu, bliskie są miniaturze poetyckiej ze względu na zwięzłość i jednocześnie nasycenie semantyką. Niektóre z propozycji Hartwig są bardziej rozbudowane, przypominają miniaturowe eseje, inne stanowią lapidarnie sformułowaną myśl – te najbardziej odzwierciedlają kompatybilność utworu i jego nazwy: „błysku”, chwilowego, małego rozświetlenia mającego charakter epifanii:
*
Jestem tu tylko trochę. Gdzie jest reszta, nie wiem.
*
Śniło mi się, że ktoś podźwignął to wszystko z martwo-
ty i ożywił słowa.
*
wiersz zamiast szaleństwa
W OKOWACH KONWENCJI: HAIKU
Skonwencjonalizowane małe formy podporządkowane określonym poetykom wcale nie są jedynie domeną poezji dawnej. Niesłabnącą popularnością cieszy się haiku. Rdzennie japoński gatunek, przez stulecia przechodził ewolucję, adaptowany przez literatury kolejnych narodów. Zeuropeizowany wzorzec wymaga zapisywania siedemnastu sylab w trzech wersach – w formacie: 5 – 7 – 5. Reguły tworzenia klasycznego haiku często były (są) naginane, co ma zarówno swoich zwolenników, jak i przeciwników.
Dla Ryszarda Krynickiego japoński krótki wiersz stał się punktem dojścia w poetyckiej drodze. W 2014 roku ukazał się tomik „Haiku. Haiku mistrzów”, w którym Krynicki przestawił trzy odsłony miniatur: „Prawie haiku”, „Haiku z minionej zimy” oraz „Haiku mistrzów”. Pierwszą część stanowią utwory znane już czytelnikom poety z wcześniejszych tomów, niezamknięte jeszcze w konkretny gatunek. Druga odsłona jest dla książki najważniejsza – składają się na nią autorskie haiku twórcy „Organizmu zbiorowego”. Poeta bliski jest tradycyjnemu wzorcowi, utwory zawierają odniesienia do pory roku i przyrody ożywionej:
Rusałka pawik?!
Kruche piękno w żałobie
Stulonych skrzydeł.
W niektórych miejscach wychyla się w stronę stworzenia haiku obrazującego rzeczywistość bliską polskiemu czytelnikowi:
Tramwaj, dziewczyna
żegna się z koleżanką:
– No to pa, kurwa!
Wiersze wykorzystujące pochodzącą z Japonii konwencję publikował też Leszek Engelking, który jest także tłumaczem tego gatunku (przekłady haiku różnych narodowości ukazywały się w „Literaturze na Świecie”). Autor „Muzeum dzieciństwa” przybliżył również polskim czytelników miniatury tworzone przez angielskich i amerykańskich poetów z kręgu imagistów – warto przywołać tutaj publikację „Wyspy na jeziorze. William Butler Yeats, Thomas Stearns Eliot, Ezra Pound i imagiści” oraz najnowszą, obszerną, stworzoną wraz z Andrzejem Szubą (również autorem małych form: „Postscripta” i „Strzępy”) antologię „Obraz i wir. Antologia anglo-amerykańskiego imagizmu”.
W tomiku „Komu kibicują umarli?” haiku zostaje wykorzystane do narracji o śmierci, przybierającej w wierszach Engelkinga często postać groteski i makabreski:
Haiku
msza pogrzebowa
nagle z trumny dobiega
dzwonek komórki
Haiku
napisał kredą
symbol nieskończoności
i wybuchł śmiechem
Autor wykorzystuje konwencję japońskiego wiersza dla mówienia o śmierci bez patosu, czasem z ironią. Temat budzi skojarzenie z inną, zbliżoną do poetyki haiku, japońską formą miniatury – wiersza śmierci. Engelking stosuje jednak inny sposób obrazowania, nie oddaje – jak w przypadku klasycznego wzorca – kwintesencji życia. Śmierć w haiku poety i tłumacza wpisuje się w całe spektrum tanatycznych obrazów przewijających się przez tomik nie tylko w najkrótszych wierszach.
MINIATURY DEBIUTUJĄCYCH PO 1989
Mała forma obecna jest także w poezji autorek i autorów młodszych pokoleń. Miniatura jest stałym i głównym elementem twórczości Julii Szychowiak. Maciej Woźniak wskazywał, że wiersze autorki „Wspólnego języka” „od początku miały maniery introwertyczne, półgębkiem napomykały o prywatnych sprawach ciała i ducha, o dziecięcych zabawach w tożsamość czy płeć (albo w ogóle mówiły o grze w «jestem» – pod nader stosownym patronatem Krystyny Miłobędzkiej), ale także o przemocy domowej, której kulturalne superego nie szczędzi naturalnemu ego”.
Prywatność w lapidarnych wierszach Szychowiak w wielu miejscach przybiera formę wyznania. Utwór staje się sekretem powierzanym czytelnikowi – dlatego urzeczywistnia się w niewielu słowach, jednym zdaniu, dwóch, trzech wersach. Inne teksty poetki mają postać zapisów przypominających sentencje, są znacznie bardziej uniwersalizujące, pojawia się w nich „ja”, jednak następuje tutaj swoiste odpersonalizowanie, poszerzenie pola podmiotu:
Byliśmy dach w dach,
Przepaść w przepaść.
Stać bez ubrania i bać się,
że patrzą.
Autorka „Po sobie” sięga po metafory produkujące niedopowiedzenia, a w niektórych wierszach, podobnie jak w małych formach Zadury, ingeruje w językowe schematy, utarte połączenie wyrazowe, wykorzystując je do stworzenia utworów-postumentów, dobitnych stwierdzeń:
Zwracam honor,
Boga
I Ojczyznę.
Ministerstwo
strat
wewnętrznych.
Tak mnie kochali
mieć
Miniatura stała się także charakterystyczna dla twórczości Klary Nowakowskiej. Krótkie wiersze pojawiają się w tomie „Składnia” (2004):
PRZEKŁAD
Wyrwany z obrazu; obudzony w księdze;
Nauczony szyfrów, zapominasz mowy;
pozostajesz sam w próżni
swego przebudzenia:
nie jesteś potrzebny
(jesteś wolny)
Pełne wypracowanie własnego stylu w małej formie przyniosły późniejsze tomy „Ulica Słowiańska” (2012) oraz „Niska rozdzielczość” (2013), zawierające utwory esencjonalne, ale pełne intymności, rejestrujące życie w wielu odcieniach. Nowakowska nie unika refleksji, czasem gorzkich, czasem metapoetyckich, zawsze dosadnych w swoim minimalizmie, celnych w (niewielu) słowach:
„Bilans”
Dwa koty skoczyły z okien
na bruk, dwie nastolatki zaszły;
miesiąc nad kamienicą nisko
wisi.
„Formuła”
Nie trzeba wierzyć w boga,
żeby napisać o nim wiersz.
Nie trzeba wierzyć w nic
poza wierszem.
W tomiku „Niska rozdzielczość” liryzm miesza się z ironią, pojawiają się nawiązania do filozofii Wschodu, kadrowanie rzeczywistości obejmuje zarówno obserwację przyrody, jak i mikrokosmosu ludzkiej psychiki. Autorka „Zrostów” wypracowuje, obok wierszy kilkuwyrazowych, małą formę składającą się z dłuższych wersów, jednak oszczędną, precyzyjną:
„Epizod”
Przez podwórka, a jak ulicą, to chyłkiem przy ścianie.
Świat się zamyka w kwartale:
tak dyktuje przestrzeń i czas.
Jedyne wyjście prowadzi do wnętrza,
na zewnątrz tysiąc ślepych wyjść.
W KRĘGU RÓŻNORODNOŚCI
Bardzo lapidarne wiersze znalazły miejsce m.in. w twórczości Grzegorza Wróblewskiego. W tomiku „Kosmonauci” (2015) prezentuje zbiór drobnych, czasem nawet jednowersowych utworów, w których łączy zwierzęcych bohaterów – delfiny, kraby, ptaki – z doniesieniami ze świata, o zabarwieniu politycznym i społecznym, a to wszystko nie bez szczypty intymnego wyznania:
Lato
Morze i białe ptaki… Na kamieniach
zdechły krab. Słońce zachodzi
za kamiennymi chmurami.
Nadal żyję. Szukam Ciebie
nieustannie.
Morze wyrzuca na brzeg
zdechłe kraby
Za każdym razem myślę, że chodzi tu o mnie.
Wśród twórców małych form można by wymieniać także tych, u których miniatura funkcjonuje zawsze obok wierszy dłuższych, nie wybija się na pierwszy plan ich twórczości (Marcin Świetlicki, Marcin Sendecki, Joanna Roszak i wielu innych). Bardzo lapidarna forma stała się ważnym elementem poezji Krzysztofa Jaworskiego („Dusze monet”, 2007; „.byłem”, 2014). Autorką specyficznych, wykorzystujących niewielką ilość słów wierszy jest Genowefa Jakubowska-Fijałkowska. W tomach „Czuły nóż” (2007), „Ostateczny smak truskawek” (2009) nie znajdziemy utworów, które mogłyby stanowić miniatury sensu stricto, a to z uwagi na ich stronę graficzną – podział na wiele wersów powoduje, że nie są wizualnie krótkie, decydujące jest tu jednak kryterium ekonomii słów. Małe formy rzadko składają się na tomik debiutanta, lecz również tutaj można doszukać się wyjątków, np. wydana przez Universitas „Precyzja roślin” (2015) Patryka Czarkowskiego lub Lekki chłód Hanny Janczak (Wydawnictwo Igloo, 2015).Miniatura u wielu poetów i poetek pojawia się epizodycznie, stanowi element wzbogacający, ale nie dominujący. Niemniej jednak, pozostaje ważnym i różnorako wykorzystywanym zjawiskiem we współczesnej poezji.
Marta Stusek
Klara Nowakowska czyta swoje wiersze:
http://fundacja-karpowicz.org/media-klara-nowakowska-multimedialne-archiwum-spp-2014/
Julia Szychowiak czyta swoje wiersze (nagrania):
http://www.biuroliterackie.pl/biblioteka/dzwieki/rzeczywistosc-bez-retuszu/
http://www.biuroliterackie.pl/biblioteka/dzwieki/jestem-bardzo-kobieta/
Krystyna Miłobędzka czyta [jest rosnące drzewem], muzyka Wacława Zimpla:
Krystyna Miłobędzka czyta Jestem do znikania, muzyka Wacława Zimpla:
WYBRANA BIBLIOGRAFIA:
- Krzysztof Hoffmann, „Aforyzmy/paraforyzmy. I poza nimi” [w:] „W wierszu i między wierszami. Szkice o twórczości Bohdana Zadury”, red. P. Śliwiński, Poznań 2013;
- Arkadiusz Kalin, „Gatunki autorskie – niedostrzeżony problem genologii?” „Forum Poetyki”, 2016, [online], http://fp.amu.edu.pl/wp-content/uploads/2016/02/AKalin_GatunkiAutorskie_ForumPoetyki_zima2016.pdf/ [dostęp: 15.06.2016];
- Piotr Michałowski, „Miniatura poetycka”, Szczecin 1999;
- Tadeusz Nyczek, „Mikromakro” [w:] „Miłobędzka wielokrotnie”, Poznań 2008;
- Krystyna Pietrych, „Jak milczy Krynicki” [w:] „Pismo chmur. Studia i szkice o poezji Ryszarda Krynickiego”, red. P. Próchniak, Kraków 2004;
- Jan Trzynadlowski, „Małe formy literackie”, Wrocław 1977;
- Max Verhart, „Wstęp” [w:] „Gwiazda za gwiazdą. Antologia haiku europejskiego”, Kraków 2005;
- Maciej Woźniak, „Przychód liryczny brutto”, „Dwutygodnik”, [online], http://www.dwutygodnik.com/artykul/5599-przychod-liryczny-brutto.html?print=1 [dostęp: 5.08.2016].