procesje
podobno niektórzy z nich nosili w płucach azbestowe włókna
zimami płukali czerwone usta wilgotnym śniegiem a latem (co wieczór)
obchodzili ogrodzone drutem hektary upodobali sobie czarne ptaki
wieszali je na grubych żerdziach ich dzieci unikały światła ciężkie
choroby przypalali ogniem a podczas majowych procesji nosili
pozłacane feretrony uśmiechali się do nas
Granica lasu, Wydawnictwo WBPiCAK, Poznań 2013
biały chleb
siostro przyzywamy noc nasze dłonie mają skłonność obwieszczania nasze
ruchy są skupione i powolne skierowane w stronę lasu ale czy słyszysz?
za drzwiami słychać ciężkie kroki ojca który układa na stole świeże mięso
świni rankiem rozpali ogień w palenisku wędzarni chłopi będą odwiedzać
nasz dom z flaszkami samogonów będą po nich przychodzić postawne
baby w długich fartuchach i dzieci o szklanych oczach będziemy do nich
podchodzić jak do dzikich zwierząt będziemy je obwąchiwać podobni
do dzikich zwierząt i rozpoznawać tak będzie a matka poda nam na
zimnym talerzu ciepłe podgardle i biały chleb
Granica lasu, Wydawnictwo WBPiCAK, Poznań 2013
ziarna cieciorki
chodziło o śmierć o jej ciemne włosy przechodzące w noc a noce
w beskidzie sądeckim są szczególnie gęste tak tato daliśmy się uwieść
i oswoiliśmy utratę aż zaczęła być nam bliska miejscowi przynosili na
ustach alkohol i zabobony należy wkładać po ziarenku cieciorki pod skórę
to pomaga nic nie pomaga rośliny słabną a zwierzęta opuszają dom
więc znosimy do zimnego pokoju jedlinę niech przypomina las
znosimy do zimnego pokoju kamienie niech przypominają dno rzeki
znosimy do zimnego pokoju kłosy zbóż niech przypominają sierpień
znosimy do zimnego pokój strącone z gniazda pisklęta są wilgotne
ciepłe
Granica lasu, Wydawnictwo WBPiCAK, Poznań 2013
przedwiośnie: pierwszy oblot
obserwujemy słupek rtęci (słońce przywróciło skórze ojca
kolor mahoniu) do wiader wlewamy wodę wkładamy słomę
i idziemy w pasiekę poić owady
ojciec otwiera ul pokazuje matecznik i czerw pszczoły
są agresywne przez warstwy ubrań dosięgają naszych ciał
musisz być uważna i wsłuchiwać się w natężenie ruchów
w domu przykładam do napuchniętych miejsc szare mydło
we włosach czuję powolne ruchy owada
Matecznik, Wydawnictwo WBPiCAK, Poznań 2016
czerwiec: krew
zastaję siostrę w kuchni z głową pochyloną nad zlewem
z nosa cieknie jej gęsta krew czerwona linia prowadzi
przez deski podłogi do wersalki odchylam jej czoło
ścierką przecieram usta
do sieni wchodzi ojciec z pokrwawionym zającem
bierze w dłonie twarz mojej siostry widzę jak krew
zwierzęcia i krew mojej siostry mieszają się
Matecznik, Wydawnictwo WBPiCAK, Poznań 2016
sierpień: róż
nagie kobiety oglądamy na dachu kombajnu
pozostawionego na skraju wiśniowego sadu
gazety należą do naszych braci zostawiamy
je tam na noc
rankiem wdrapujemy się na maszynę
rosa zajęła papier i ciała kobiet
przypominają teraz różowe
mięso świni
Matecznik, Wydawnictwo WBPiCAK, Poznań 2016
pierwsze dni wiosny: lektura
porządkowanie papierów przeglądanie lekarskich adnotacji
jakby miało się nadzieję na odwrót pośród aktów własności
papierów z gminy ostatnich numerów „pszczelarstwa”
książka
pachnie klubowymi obserwuję na papierze wstydliwe ślady
ojcowskiej lektury na mszy proboszcz cytuje z niej fragment
wiersza który ma świadczyć o miłości czuję wstyd
bowiem nie świadczy
podczas podniesienia rozluźniam pięści uspokaja mnie
dopiero myśl o ulubionym scyzoryku ojca
który włożyłam do trumny
na chwilę przed
Matecznik, Wydawnictwo WBPiCAK, Poznań 2016