Justyna Bargielska – poetka, autorka tomów wierszy, książek prozatorskich, sztuk teatralnych oraz fabuł dla dzieci; felietonistka miesięczników „Znak” i „Ruch Muzyczny”. Jej znakiem rozpoznawczym jest język tkliwy i czuły, a jednocześnie zaczepny, niestosowny, niekiedy z upodobaniem niepoprawny politycznie, chce nim opisać przede wszystkim to, co intymne i tabuizowane.
JUSTYNA BARGIELSKA (ur. 7 lipca 1977 r.) – laureatka trzeciej edycji konkursu im. R. M. Rilkego (2001) i nagrody specjalnej w konkursie im. Jacka Bierezina (2002). Dwukrotnie otrzymała Nagrodę Literacką Gdynia: w 2010 roku w kategorii poezja za tom „Dwa fiaty” i w roku 2011 w kategorii proza za „Obsoletki”, swój prozatorski debiut. Za „Obsoletki” (2010) nominowana była również do Paszportów „Polityki” i znalazła się wśród finalistów Nike (2011). Jej następny tom poetycki „Bach for my baby” nominowano do Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius (2013), Nagrody im. Wisławy Szymborskiej (2013) i Nagrody Literackiej dla Autorki Gryfia (2013), a rok później nominację do Nike otrzymała powieść „Małe lisy”.
W ciągu kilku lat z poetki znanej jedynie wtajemniczonym stała się autorką dobrze rozpoznawaną. Powszechne zainteresowanie jej twórczością i docenienie przejawia się w przyroście recenzji oraz liczbie wywiadów, których udzieliła. Wiąże się z tym ciekawa prawidłowość dostrzeżona przez Martę Koronkiewicz: „aby zapoznać się przekrojowo z recepcją twórczości Bargielskiej – trzeba przewertować kolejno: «Tygodnik Powszechny», «Wysokie Obcasy», «Uważam Rze», «FA-art», «Teksty Drugie»” („Bargielska bez wymówek”). Co istotne, jak pokazuje krytyczka, większość tych szkiców i recenzji „afirmuje czy wręcz adoruje twórczość Bargielskiej”, właściwości jej poetyki – twierdzi Koronkiewicz – sprawiają, że zdaje się ona odpowiadać na zasadniczo wykluczające się czytelnicze potrzeby.
W STRONĘ (AUTO)BIOGRAFII
Bargielska zwykła podkreślać, że potrafi pisać tylko o tym, czego bezpośrednio doświadczyła. Fakty biobibliograficzne są istotne w charakterystyce jej twórczości. Trzeba odnotować, że jest niedoszłą filozofką i przede wszystkim muzykolożką (te zainteresowania są nie bez znaczenia dla jej utworów, najwyraźniej przejawiają się w felietonach pisanych do „Ruchu Muzycznego”), że jest żoną (książki z rozmysłem sygnuje nazwiskiem panieńskim), że poroniła, zanim została mamą Rozalii i Jurka, że była społeczniczką (twórczynią szkoły pisania dla matek, wolontariuszką Stowarzyszenia Rodziców po Poronieniu), że mieszka w Warszawie. Wreszcie, że urodziła się 7 lipca 1977 roku, którą to datę niejednokrotnie szyfruje w poezji: od wiersza „znak: rak” z debiutanckiego tomu, w którym lipiec jest najczęściej wymienianym miesiącem, przez datę umieszczoną na okładce czwartej książki poetyckiej – „Bach for my baby”, po „lipcowe” sygnały wpisane w „Katullkę” otwierającą tom pt. „Nudelman”, który ukazał się właśnie w dniu urodzin autorki.
W STRONĘ RECEPCJI
Maciej Topolski we wnikliwym eseju interpretacyjnym osnutym wokół tomu „Bach for my baby” wyprowadza formułę wiersza poetki jako „pochówku dla życia”, miejsca zabliźnienia ze światem, w środku jej utworów dostrzega pustkę, czyli przestrzeń potencjalną. Krytyk twierdzi, że gotowość przyjęcia wszystkiego, co przychodzi ze strony świata, otwarcie na to, co związane z „anarchią” życia bierze się w tej poezji ze zgody na śmierć.
Omawiający przekrojowo twórczość Justyny Bargielskiej badacze i eseiści, recenzenci retrospektywnego tomu „Szybko przez wszystko” (2013), zbierającego trzy pierwsze książki, podkreślają spójny charakter jej świata poetyckiego i prozatorskiego (M. Pieczara-Ślarzyńska), w którym spotyka się groza, poczucie dziwności istnienia, doświadczenie niesamowitego z baśniowością, a ta często okazuje się narzędziem poznania (K. Wawrzynkiewicz, „Baśniowa poezja Justyny Bargielskiej”, www.portliteracki.pl). Sprzyja temu posługiwanie się językiem określanym jako dziecięcy.
Często dostrzeganą cechą tej poezji jest umiejętność podsłuchiwania, zapamiętywania strzępów mowy – kalekich, dziwnych, potocznych, wprowadzanie anglicyzmów (co zresztą bywa krytykowane), nadawanie utworom tytułów pozornie niezwiązanych z ich treścią, zmuszających do poszukiwania asocjacji.
Koronkiewicz pisze o zawrotnym tempie i totalności – pozostającym po lekturze wrażeniu, że „wszystko może zostać przeniesione do wiersza” (M. Koronkiewicz, „Szybko, szybciej, wróć”, www.portliteracki.pl). Krytycy zwykli podkreślać się, że świat poezji Bargielskiej jest „pełny wszystkiego: ludzi i zwierząt, życia i śmierci, zadumy i śmiechu, elementów łączących się w sposób dowolny i zaskakujący” (K. Wawrzynkiewicz). Ta niedookreśloność, fragmentaryczność wierszy buduje dystans, ułatwiający wedle Pieczary-Ślarzyńskiej „pogodzenie się z przemijaniem, koniecznością straty”. Badaczka dopowiada: „obrysowania, zarysowania, połączone z lekkością i wyśmienitym słodko-gorzkim humorem zdają się w tej poezji najistotniej trafiać w sedno. Justyna Bargielska nie celuje w patos, w podniosłe, nadęte tony. Raczej rozdmuchuje je i rozmywa, obrysowuje właśnie, lecz dzięki temu o ile bardziej prawdziwie, bardziej wiarygodnie one brzmią”.
KREACJA BOHATERKI
Koronkiewicz celnie zwraca uwagę, że kolejne tomy Justyny Bargielskiej łączy kreacja bohaterki, której „cechy, sposób bycia i widzenia świata w szczególny sposób odciskają się w poetyce wierszy (i z niej tak naprawdę dają się wtórnie odczytać i określić). Kobieta dojrzewająca z «Dating sessions» i «China shipping», matka i żona z «Dwóch fiatów» oraz kochanka z «Bach for my baby» uzupełniają się, tworząc postać wielowymiarową, charakterystyczną, o swoistym zestawie nawyków, zwyczajów i natręctw.” („«Panny z Wilka» w wersji Tima Burtona”).
Do tego wyliczenia należy dopisać kolejne wcielenie – podmiotkę „Nudelmana”, najnowszego tomu Bargielskiej, przeżywającą kryzys psychiczny bądź duchowy. Koronkiewicz wskazuje też, że recenzenci, często niezamierzenie, chcąc objaśnić elementy niesamowite (kojarzące się z baśnią, mitem, a w konsekwencji z dziecięcym widzeniem) w twórczości tej poetki, budują infantylizujący autorkę wizerunek figlarnej poetki-dziewczynki. Badaczka proponuje zastąpić tę retorykę figurą Trickstera, która „pozwala zobaczyć całościowo to, czego sugestię odczytują, a potem zniekształcają krytycy”. Dodatkowo twierdzi, że jednym ze źródeł inspiracji poetki zdaje się być estetyka picturebooków, która sprawia, że czytelnik wierszy Justyny Bargielskiej odnajduje znane motywy, klisze, kadry przeniesione w aurę „niesamowitego”.
„DATING SESSIONS” (2003)
Justyna Bargielska debiutowała w internecie, na łamach nieistniejącego już Usenetu – stąd wzięły się jej wiersze (i poznany na forum mąż); potem dopiero, w 2002 roku, przyszły publikacje w pismach literackich, przede wszystkim „Studium” – to w związanej z tym periodykiem serii poetyckiej wydawnictwa Zielona Sowa ukazał się pierwszy tom poetki, pt. „Dating sessions”.
Jacek Bierut na łamach „Czasu Kultury” (2003, nr 6) w jednej z niewielu recenzji tej książki pisał o potencjale poezji Bargielskiej, zarazem część wierszy zakwalifikował jako wprawki; autorkę umieszczał w pobliżu warszawskich neolingwistów, szczególnie Joanny Mueller (później jeszcze kilkakrotnie podejmowano ten trop), podobnie nie rezygnującej ze znaczenia, a jednocześnie uwrażliwionej na brzmienie.
Dla debiutu Justyny Bargielskiej Bierut znalazł trafną formułę „poezji języka i pokrętnych uczuć”, podkreślał ciekawe ujęcie tematu miłości, dojrzałej, nieczułostkowej, mieszczącej się w szerszym rozpoznaniu tego tomu jako zbioru złożonego z zapisów momentów przełomowych, opowiadającego o układaniu relacji ze światem, przebiegających w rytmie otwarć i zerwań. Docenił poetykę skrótu, skupienie na detalu. „Dating sessions” czytane dekadę później przez pryzmat późniejszych książek autorki zwraca uwagę takimi wierszami, jak: „mama”, „Tornerai”, antycypującymi zapisy okaleczonego macierzyństwa.
„CHINA SHIPPING” (2005)
Kolejny tomik Justyny Bargielskiej – „China shipping”, opublikowany w niszowym wydawnictwie kserokopia.pl, dotyka podobnych komplikacji uczuciowych. W warstwie graficznej, edytorskiej jest odważnym eksperymentem, to swego rodzaju artbook, dzieło wielu autorów (wierszom na równych prawach towarzyszą fotografie Jarka Łukaszewicza i grafiki Janusza Sztandera).
Według Małgorzaty Pieczary-Ślarzyńskiej i Anny Kałuży („China Girl”, „Twórczość” 2006, nr 10) „China shipping” to książka totalna, w której nie sposób oddzielić tekst od obrazu, w której wiersze i fotomontaże można czytać razem lub rozłącznie, dostrzegając „uzupełniające się, nawarstwiające historie lub rozpraszające się wzajemnie znaki”. Różnie odbierano decyzję autorki o przedrukowaniu samych wierszy pozbawionych pierwotnego kontekstu, najpierw w zbiorze „Szybko przez wszystko” (2013), później w drugim wydaniu tomu. Pieczara-Ślarzyńska twierdziła, że poezja wiele na tym traci, natomiast według Koronkiewicz – zyskuje, dzięki redukcji w warstwie graficznej tomu, ma szansę dobitniej wybrzmieć.
W „China shipping” Bargielska „szyfruje” zdecydowanie ciemniej niż w „Dating sessions”, stąd niepozbawiony ambiwalencji komentarz Karola Maliszewski: „do niczego nie jestem zobowiązany, proponuje mi się dwa kwadranse odlotu”. Krytyk, formułując wielokrotnie później cytowaną, nośną mikrodiagnozę tej poezji: „Gdyby Kurt Vonnegut pisał wiersze, nazywałby się Justyna Bargielska”, upominał się jednak o zrozumiałość („I to ma być liryka? Notatki o wyczerpaniu”, „Twórczość” 2008, nr 1).
Łukasz Wróblewski dopatrywał się w strategii poetki intencji przełamywania świata przez sprowadzenie go do pozoru („Od fluktuacji światów do mnożenia języków. «Szybko przez wszystko» Justyny Bargielskiej”, www.biuroliterackie.pl ). Wcześniej Kałuża podkreślała, że z jednej strony poetka trzyma się realności, z drugiej ją odpycha, a swoje narracje buduje z „kalejdoskopowych ułamków świata”; jest zarazem marzycielska, drapieżna i ironiczna.
Wszystkie te cechy miałby składać się na „piruetowy styl poetki”, dążącej do rozproszenia znaczeń, akcentującej amorficzność „ja”. Wniosek, iż jej „podstawowym pragnieniem jest pragnienie języka miłosnego, pobudzenie miłosnej relacji z językiem, zmysłowego natężenia znaku”, krytyczka wyprowadziła z całościowej obserwacji wszystkich gestów autorki, ze szczególnym uwzględnieniem użytej przez nią czcionki, naśladującej dziecięcy krój pisma, stąd – twierdzi – bierze się wrażenie „cielesnej bliskości, języka” najbardziej własnego, wrażenie podszyte jednak wątpliwościami, czy w istocie jest on – w takiej jednorazowej postaci – osiągalny.
Prawdziwym zwrotem w twórczości poetki była prawie równoległa publikacja dwóch książek powiązanych tematycznie doświadczeniem poronienia: tomiku wierszy pt. „Dwa fiaty” i nieznacznie późniejszych prozatorskich „Obsoletek”.
„DWA FIATY” (2009)
O „Dwóch fiatach” Alina Świeściak pisała, że to tom, w którym językowy eksperyment poetki przeszedł egzamin z życia, sprawdził się na gruncie najważniejszych tematów. Krytyczka podkreślała, że Justyn Bargielska „naruszyła funeralne dykcje poetyckiej polszczyzny”, nie proponując ani prostej zgody, ani prostej niezgody na śmierć, wikłając się w sprzecznościach. Usytuowała się „na skrzyżowaniu śmiertelnej powagi i bajkowego »na niby«”, które jest kompensacyjne, ale też umożliwia wyrażenie przerażenia. Wcześniej to bajkowe zaczarowanie w jej wierszach miało tylko pozytywny wymiar, teraz nastawione jest na mówienie o „niewymawialskiej” śmierci. A „aktywowanie i zawieszanie magicznej funkcji języka”, omijanie dosłowności, polifoniczność dykcji służą wypowiadaniu bólu.
Agnieszka Wolny-Hamkało w recenzji „Dwóch fiatów” wynotowała dysonans dziecięcej bajki i grozy, ponurych obrazów jak z baśni Grimmów, zastrzegała przy tym od razu, że „swoista dziecięcość niekoniecznie przypisana jest do dziecka”, to raczej mający wiele wspólnego z surrealizmem pryzmat, przez który widzi się świat. Temu spojrzeniu towarzyszy nieustanne przeczucie katastrofy, swoiste zarażenie, naznaczenie wszechobecną, często między linijkami, śmiercią, a w konsekwencji „dojrzała zgoda na każdy (czarny) scenariusz”, wyrażająca się w lapidarności, szybkości, nieodwracalności metafory, skutkująca też „rozchwianą, wątłą wiarą”. Zarazem nie są to wiersze ciemne, „drzemie w nich zawrotna energia”, Justyna Bargielska bowiem – pisze krytyczka – „boleśnie lubi świat”, stąd też próby zaklinania go baśniowymi gestami, odczyniającymi zabiegami.
Maliszewski znowu podkreślał, że to poezja nastawiona na niezrozumienie, niezrozumiałością przeciwstawia się „banałowi płynącemu wszystkimi medialnymi kanałami”, szuka języka świadczącego „bardziej o pustce życia niż o pełni śmierci” – te dwa światy (życia i śmierci) rymowały się krytykowi z „dwoma fiatami” („Fiat lux!”, „Akcent” 2010, nr 3).
Tomasz Kowalski, również odnosząc się do tytułu, pisał o podwójnym „tak” – afirmującym życie z jego niedoskonałościami, a także akceptującym śmierć i wszelkie odmiany utraty. Bargielska odkrywa, iż walka ze śmiercią i przeciwstawianie się jej nie są jedyną formą afirmacji życia. Wyzwalająca moc zgody na nieuchronną stratę wynika, wedle recenzenta, z „absolutyzacji miłości”, która czyni świat „możliwszym” do przyjęcia, oraz z poetyckiej wyobraźni autorki, odważnie przełamującej konwencje, budującej „nieskrępowane skojarzenia, budzące niejednokrotnie w czytelniku zdziwienie, olśnienie” i przede wszystkim tworzące „rodzaj prywatnego azylu”.
Znamienne, że krytycy w zasadzie unikali pisania wprost o kluczowym dla odczytania tomu znaczeniu doświadczeń poronienia i macierzyństwa. Dopiero „Obsoletki” na swój sposób oświetliły te wątki w „Dwóch fiatach”.
Podmiotkę tomu zaczęto łączyć z narratorką i bohaterką krótkich próz – opowiadającą o swych porodach i poronieniu, wolontariuszką jednej z organizacji pozarządowych, fotografującą na życzenie rodziców martwe płody. Doświadczenie utraty ciąży poetka wypowiada w prozie – może nieco bardziej wprost – w stylu znanym z wierszy, rozpacz i powagę łącząc z odrealnieniem, groteskowym humorem, uzyskując często efekt makabreski.
„OBSOLETKI” (2010)
Przy okazji „Obsoletek”, a następnie w związku z „Małymi lisami”, wielokrotnie podnoszono pytanie o różnicę między prozą a poezją Bargielskiej. Krytycy na ogół akcentowali podobieństwo języka (C. Rosiński, „Wspaniałe byle jak”, „Nowe Książki” 2013, nr 6), dopełnianie się książek (M. Pieczara-Ślarzyńska wynotowała analogiczne obrazy, historie), twierdzili, że o kształcie tej prozy „decyduje temperament poetycki autorki” (D. Nowacki, K. Szopa).
Tak proza, jak i tytułowe słowo zbioru (utworzone od fachowego terminu „graviditas obsoleta”, oznaczającego obumarłą ciążę) stały się kluczowe dla odczytania książki. Autorka na czwartej stronie okładki nadała „obsoletkom” status quasi-gatunkowy, pisała: „obsoletka to – poza wszystkimi medycznymi powiązaniami – wygodna forma literacka dla nielubiących zapominać”.
Joanna Żabnicka w recenzji zatytułowanej „Bransoletki” (www.e.czaskultury.pl) podkreśla plastyczność pamięci, która nie przybiera formy „zasuszonych wspomnień”: „autorka wędruje przez kolejne historie, pobrzękując bransoletkami zrobionymi z fizycznych resztek i wspomnień z nimi związanych”. Jej opowieści zbudowane są tonalnie, warstwowo, co sprzyja mówieniu o tym, co zakryte – o doświadczeniach śmierci i ciąży, „wskazywaniu pęknięć i zrostów”.
Inne krytyczki również reinterpretowały tytuł, podążając za Bargielską: Anna Wódkowska („Obumarłe. O konstruowaniu podmiotu melancholijnego w «Obsoletkach» Justyny Bargielskiej”, „Teksty Drugie” 2013, nr 6), która w strukturze książki widziała zdekonstruowany dziennik, „obsoletkami” nazwała obumarłe kobiety, z kolei Kinga Kasperek objaśniała „obsoletki” jako teksty przedwcześnie wydane na świat („Historia absurdalnej straty”, „FA-art” 2011, nr 1–2). Obie recenzentki czytają tę książkę przez pryzmat przyswojonych w polskiej humanistyce teorii: Kasperek w kontekście écriture féminine, jako zapis autoterapii, Wódkowska zaś przywołuje koncepcję podmiotu melancholijnego Kristevej, a w kreacji głównej bohaterki dostrzega cechy opisanego przez filozofkę zespołu posttraumatycznego. Ta ostatnia podkreśla manifestującą się w zakończeniu zbioru autonomię i odwagę bohaterki, którą wzmocniło doświadczenie straty, poczucie nieuchronności śmierci, a która „nie znajduje oparcia w społecznym oraz religijnym systemie wartości”.
„BACH FOR MY BABY” (2012)
„Bach for my baby”, tom dotychczas najszerzej komentowany spośród książek poetki, to rozpisana na 31 wierszy opowieść o wytracającej się miłości, romansie pozamałżeńskim.
Kinga Kasperek, podejmując trop Piotra Śliwińskiego, zwracała uwagę na listowny charakter większości wierszy, pozbawionych jednak konwencjonalnych wyznań, w których nadrzędne są uczucia rozedrganej podmiotki, wypatrującej katastrofy, mierzącej się z poczuciem utraty i widmem grzechu. Miłość bowiem – nawet erotyczna, ale wedle recenzentki, przeżywana bardziej duchowo – zostaje skojarzona z sacrum, zarazem wiara nie koi tęsknoty, nie jest też traktowana bezkrytycznie, a często wręcz ironicznie.
Zasadniczo dobrze przyjęty zbiór wywołał również reakcje nieprzychylne. Zarzucano mu, że bohaterka-podmiotka nie potrafi się wyemancypować. Edyta Antoniak-Kiedos („Usłyszeć melodię”, „Akcent” 2012, nr 4) stwierdzała, że poetka niczym się nie wyróżnia spośród wielu podobnych autorek, że nieprzekonujący jest obraz kobiety, która romansem chce wyzwolić się ze stereotypowych ról, jej upodmiotowienie to poza, gdyż w istocie pozostaje „zabawką, najpewniej w rękach mężczyzn”.
W innym trybie, bardziej obserwacji niż zastrzeżeń, Anna Kałuża doszła do zbieżnych wniosków, że bohaterka Justyny Bargielskiej przybiera różne role kobiece ze świadomością ich opresyjności, „krąży wokół własnej rozkoszy, ponieważ zna ograniczenia i zakazy”, jej fantazje podlegają „regułom zarówno patriarchalnym, jak i matriarchalnym, prawicowym, jak i lewicowym, konserwatywnym, jak i progresywnym” („Mistyka seksualności”).
Radosław Kobierski pisał z kolei o dokonującej się w tym dyskretnie konfesyjnym tomie ekspiacji, polegającej na powrocie do tradycyjnych ról kobiety, kosztem baśni i mitów, na scaleniu rozproszonego „ja” po uprzedniej defragmentaryzacji, do jakiej doprowadziło uwikłanie w miłosną relację.
Daria Bednarek następująco charakteryzowała konsekwencje, jakie niesie ten stan dla wyobraźni poetyckiej: „Intymna opowieść o końcu miłości to otwarcie worka z przemieszanymi stereotypami, romantycznymi wyobrażeniami, kiczowatą popsztuką i szczerością ludzkich uczuć”.
Tomasz Cieślak-Sokołowski, próbując pokrótce opisać recepcję „Bach for my baby”, wydobywał dostrzeżone również przez innych recenzentów najbardziej charakterystyczne cechy języka poetki, „wyrazistego języka miłości jako utraty” (J. Sobolewska, „Królowa-ogień pisze list”, „Polityka” 6.04.2012), są to: budowanie odległych skojarzeń, rozbijanie sentymentalnych klisz, precyzja i umiejętność posługiwania się konkretem, które „nie pracują na rzecz dosłowności”, raczej „wytwarzają przestrzeń rozmowy utrudnionej, inscenizującej nieustannie sam akt wypowiadania”.
U Bargielskiej miłość, romans istnieją niejako za sprawą języka, który – podkreśla Misiarz-Filipek – jest językiem zużytym, a zarazem niezbywalnym, o czym mówi już pierwszy wiersz tomu „40 czarnych książek” („Próby do lektury Bacha…”).
Jak zauważa Jakub Skurtys, to język „oswaja nieobecność drugiej osoby (także czytelnika)”, zdaje się jednym z partnerów poetyckiej rozmowy. Bargielska czuwa nad przekłamaniami, dba o „zgodę między tym, co mówione a co się wymyka”. Krytyk pisze o rozpadaniu się miłosnego dyskursu, który zawsze wprowadza cierpienie między ludzi, skłania do ucieczki, postawy wsobnej – bohaterka tomu mierzy się z rzeczywistością: oczekiwaniami działania i ciągłych otwarć.
Co ciekawe, niemal wszyscy recenzenci zwrócili uwagę na zamykający tom wiersz pt. „Inna róża”, poświęcony córce poetki. Według Antoniak-Kiedos to tekst o tym, że „kategorie estetyczne biorą górę nad etycznymi”. Inaczej rozumie utwór Kinga Kasperek: miłość do dziecka ocala z „koła miłość-tęsknota”. Podobnie widzą to Daria Bednarek i Sabina Misiarz-Filipek – córka jawi się jako wyzwolicielka; w niej, wedle Anny Kałuży, zmartwychwstaje (grzeszna dotąd) bohaterka tomu. Skurtys pisał o „solarnej afirmacji córki”, uznał wiersz za niosącą nieledwie „mesjańską nadzieję” „antytezę całego tomu”.
„MAŁE LISY” (2013)
Jak „Dwa fiaty” spokrewnione są z „Obsoletkami”, tak tom „Bach form my baby” wiele łączy z powieścią „Małe lisy”. W obu książkach autorka odchodzi od dotychczas zajmujących ją tematów. Nowacki („Nowa książka Bargielskiej. Lisy małe, ale frajda duża”, „Gazeta Wyborcza” 12.03.2013) przewidywał wręcz, że – inaczej niż „Obsoletki” – „Małe lisy” „nie otrzymają premii za temat”.
Nie w tym jednak rzecz, że Justyna Bargielska wystrzega się zupełnie podejmowanych do tej pory wątków. Wszak głównymi bohaterkami są: Agnieszka, singielka, naukowczyni i działaczka oraz Magda, wychowująca dwójkę małych dzieci, dorywczo pracująca dla jednej z lokalnych gazet. Za pośrednictwem jej historii Bargielska opowiada tym razem o mieliznach, opresyjności macierzyństwa (M. Glosowitz, „Małe lisy”, „FA-art” 2013, 1–2; S. Misiarz-Filipek, „Opowieść o wszystkim”, „Twórczość” 2013, nr 8; K. Szopa, „Mikronarracje i trauma”, „Opcje” 2013, nr 2). Obie kobiety, mieszkanki jednego osiedla, łączy postać ukrywającego się w pobliskim lesie nożownika Pajdy, z którym równocześnie mają, może tylko wyimaginowany, romans.
Powieść Bargielskiej jest fragmentaryczna, notatkowa (D. Nowacki), korzysta z „popkulturowych sztuczek, nie tracąc nic na powadze treści” (M. Mus, „O życiu czy dla przyjemności?”, „FA-art” 2013, nr 1–2). W recenzjach powtarzały się formuły „opowieści o wszystkim” (S. Misiarz-Filipek, M. Glosowitz), ale nie o tym, co najważniejsze, o kobiecym terapeutycznym gadaniu, zmagającym się z traumami, więc niespójnym (K. Szopa). Historie Agnieszki i Magdy przetykane są bowiem monologami ich sąsiadek, koleżanek, znajomych, snujących opowieści, których materią jest tyleż codzienność, co obsesje, rojenia, podszyte fantazmatami.
Recenzenci często zauważali, że mężczyźni w zasadzie nie dochodzą tu do głosu, że autorka ciekawie dekonstruuje pojęcie „literatury menstruacyjnej” (M. Mus). Jej bohaterki zdają się „urobione” przez frazes, stereotyp (M. Mus), który co rusz demistyfikują. Z jednej strony krzątają się w oswojonej rzeczywistości, z drugiej „poszukują alternatywnych scenariuszy”, które pomogą im uporać się z traumami przeszłości (M. Glosowitz), stąd wizyjna, surrealistyczna warstwa powieści.
Jako „poemat” o napięciu między wsobnością a otwieraniem się czytała książkę Misiarz-Filipek. K. Szopa osadziła „Małe lisy” w kontekście mikrologu podejmującego dialog ze śmiercią, która „przemyka niepostrzeżenie przez pozorne spokojne i monotonne życie bohaterek”. Wszak tytułowe małe lisy to „małe lisy, co pustoszą winnice, bo w kwieciu są winnice nasze” z wersetu „Pieśni nad pieśniami”, zarówno wedle kanonicznej wykładni, jak i wedle poetki, ten obraz odsyła do drobnych problemów, pokus, „które mącą spokój codzienności”, ale też stają się – dopowiada Szopa – „metaforą aporii, zagęszczonej narracji”.
Język powieści, będący „kompilacją zasłyszanego i stworzonego przydaje tekstowi swobody i nonszalancji”, ratuje rzeczywistość przed banałem i wtórnością, to bowiem na języku „zasadza się lekkość, jak i poczucie dziwności, niezwykłości codziennej egzystencji” (K. Pawlicka, „Powiedz, co napisałaś”, „Nowa Dekada Krakowska” 2013, nr 4–5).
Właściwości narracji Bargielskiej M. Mus charakteryzuje następująco: „Skomentować – całkiem dorzecznie – werset «Pieśni nad pieśniami» w konwencji Bridget Jones, kreując przy tym rzeczywistość kobiecej komuny rodem z «Seksmisji», której członkinie dialogują, jak Koterski przykazał, i szukają zaspokojenia w ramionach wmontowanej w panoramę podwarszawskiego lasku inkarnacji Leśmianowskiego «Gada» – na takie harce może sobie pozwolić jedynie Justyna Bargielska”. Krytyczka odczytuje powieść jako studium kobiecej psychiki rozpisane na kilka głosów, rejestrujące popadanie bohaterek w coraz większą psychozę.
Książki prozatorskie Justyny Bargielskiej łączą podobne realia, typ bohaterek, a także, na co wskazuje Agnieszka Czyżak („Codzienność. Warianty Justyny Bargielskiej”), potrzeba przekształcenia codzienności w tekst, ułatwiająca mierzenie się ze śmiertelnością, będąca wyrazem buntu przeciw regułom, „szarżą przeciw wszelkim przejawom językowego tabu”. Ostatecznie akt pisania jest – pokazuje badaczka – tak w świecie przedstawionym, jak i w świecie autorki, niezbywalnym komponentem codzienności, nie dopuszcza do unieważnienia jej, umożliwia zaistnienie podmiotowej wypowiedzi w przestrzeni publicznej komunikacji.
„NUDELMAN” (2014)
Tom „Nudelman” wywołał zdziwienie wśród krytyków jako: zdominowany przez „brutalne obrazy o konotacjach seksualnych” (U. Honek, „Śmierć i zamieranie”, „Topos” 2015, nr 1), napisany językiem, który „ma być drogą ucieczki od ograniczeń ciała”, ma umożliwić odrzucenie biografii lub „jakieś jej przesterowanie” (R. Rżany, „Od języka do podmiotu”, „Nowe Książki” 2014, nr 11), uczynić opowieść o życiu bardziej wieloznaczną.
Misiarz-Filipek zauważyła, że Justyna Bargielska dopiero teraz naprawdę odcina się od dzieciństwa, wyzbywa się nadmiaru charakterystycznego dla jej poprzednich książek poetyckich, robi miejsce na pustkę, której doświadcza się na rozmaite sposoby – bohaterowie tomu zdają się wybrakowani, okaleczani, w ten sposób wciąż konfrontuje się ich ze śmiercią. Przemoc i poniżenie podszyte są – wedle Honek – potrzebą czułości, najbardziej cielesne drastyczne wiersze mówią, że „ciało nie zaspokoi najgłębszych potrzeb”. O „odsyłaniu w stronę nierozpoznanego” pisze również Misiarz-Filipek („Opowieść o wszystkim”).
Powyższe intuicje najpełniej wybrzmiewają na przecięciu dwóch interpretacji „Nudelmana” zaproponowanych przez Annę Kałużę („Sama sobie zrobiła”) i Joannę Mueller.
Mueller w eseju pt. „Czy poniechała cię noc? O «wołaniach z głębokości» Justyny Bargielskiej” polemicznie odnosi się do szkicu badaczki, która, czytając wiersze poetki w kontekście feministycznej krytyki społecznej, dochodziła do następujących wniosków: „Bargielska korzysta z patriarchalno-patriotycznych obrazów kobiecości w sposób perwersyjny – czyli taki, który ten system podtrzymuje, a zarazem pozwala jej bohaterkom czerpać z niego korzyści/ przyjemność/ rozkosz”, ostatecznie jednak wyobraźnia poetki składa „ofiarę na rzecz patriarchalnego porządku”. Nie kwestionując zasadności socjologicznego oglądu, Mueller pisze o podwójnym kodowaniu w „Nudelmanie”: wertykalnym i horyzontalnym, włącza Bargielską do grona poetek anarchomistyczek, wydobywa metafizyczny ton wierszy, obrazy winy, pokuty i odkupienia, które miałyby składać się na zapis oczyszczającej kontemplacji.
Odważna interpretacja Mueller należy do kręgu odczytań wydobywających religijny wymiar tej poezji, wskazywany w licznych recenzjach, jak również w artykułach naukowych: Nawareckiego, Bogaleckiego, poniekąd także Lipszyca. Ten ostatni badacz, pisząc o afekcie żałobnym, zwrócił uwagę na możliwość odniesienia nowych języków, narzędzi interpretacyjnych do twórczości Bargielskiej, kontekstowo korzystała z nich Agnieszka Czyżak, a znacznie gruntowniej – Monika Glosowitz, konsekwentnie przykładająca do wierszy poetki postspinozjańskie teorie afektów („Niemożliwe światy Justyny Bargielskiej. Lektura afektywna”).
Marta Koronkiewicz („Bargielska bez wymówek”) zastanawiała się nad fenomenem poetki, która nie tylko jest powszechnie doceniana przez krytykę, ale też jej utwory poddają się oglądowi z rozmaitych perspektyw badawczych. Może dzieje się tak dlatego, że Justyna Bargielska nie zabiega o to, by się podobać. W sposób bezprecedensowy pisze o bólu po stracie nienarodzonego dziecka i zmęczeniu macierzyństwem, w wierszach i prozie otwarcie mówi o swojej religijności i równie otwarcie oddaje się pozamałżeńskim romansom, ze zrozumieniem przyjmuje wszelkie inkarnacje kobiecości, także te świadomie, z wyboru uwikłane w patriarchalne role. Nie daje się łatwo ująć w siatkę feministycznych kategorii, nie tyle, jak pisał Śliwiński („Trzecia finalistka Nike: Justyna Bargielska i jej «Bach for my baby»”, „Gazeta Wyborcza” z dn. 11.09.2013), jest wobec nich suwerenna, co skłania czytelniczki i czytelników do refleksji nad koniecznością przeformułowania ich, poszerzenia.
Anita Jarzyna
Ciąg dalszy rozmowy Xięgarni (część 1):
Ciąg dalszy rozmowy Xięgarni (część 2):
Między książkami:
Nowe sytuacje w Trybie żeńskim:
Prolog Portu 2014:
WYBRANA BIBLIOGRAFIA:
- Daria Bednarek, „Co się robi z Bachem, dzieckiem, kotkiem i prostytutką?”, „Nowa Dekada Krakowska” 2012, nr 1/2;
- Piotr Bogalecki, „Nie wiem, co zrobić (z tą wiarą). Justyna Bargielska oddaje życie”, [w:] „Balaghan. Mikroświaty i nanohistorie”, red. M. Jochemczyk, M. Kokoszka, B. Mytych-Forajter, Katowice 2015;
- Tomasz Cieślak-Sokołowski, „Justyna Bargielska – Miłosne inscenizacje”, „Nowa Dekada Krakowska” 2013, nr 4–5;
- Agnieszka Czyżak, „Codzienność. Warianty Justyny Bargielskiej”, [w:] „Księgowanie. Literatura, kobiety, pieniądze”, red. I. Iwasiów, A. Zawiszewska, Szczecin 2014;
- Agnieszka Czyżak, „Przeciw śmierci. Liryka Justyny Bargielskiej”, „Białostockie Studia Literaturoznawcze” 2014, nr 5;
- Marta Glosowitz, „Niemożliwe światy Justyny Bargielskiej. Lektura afektywna”, „Śląskie Studia Polonistyczne” 2014, nr 1–2;
- Anna Kałuża, „Mistyka seksualności”, „Tygodnik Powszechny” 12 maja 2013;
- Anna Kałuża, „Sama sobie zrobiłam”, www.portliteracki.pl;
- Kinga Kasperek, „O dziewczynie, która spłonęła w piekle”, „FA-art” 2012, nr 1–2;
- Radosław Kobierski, „Język nie uratował nas przed życiem”, www.dwutygodnik.com;
- Marta Koronkiewicz, „Bargielska bez wymówek”, „Śląskie Studia Polonistyczne” 2014, nr 1–2;
- Marta Koronkiewicz, „Panny z Wilka” w wersji Tima Burtona, „Wielogłos” 2012, nr 2;
- Tomasz Kowalski, „Przyjmowanie świata”, „Czas Kultury” 2010, nr 6;
- Adam Lipszyc, „Peep show. Lamentacje Justyny Bargielskiej”, „Teksty Drugie” 2013, nr 6;
- Sabina Misiarz-Filipek, „Próby do lektury Bacha…”, „Nowa Dekada Krakowska” 2012, nr 1/2;
- Sabina Misiarz-Filipek, „Wiersze typu jaram się, że mnie wcale nie ma”, www.portliteracki.pl;
- Joanna Mueller, „Czy poniechała cię noc? O «wołaniach z głębokości» Justyny Bargielskiej”, „FA-art” 2014, nr 3;
- Aleksander Nawarecki, „«Co mam nie wierzyć». Justyna Bargielska i polskie zawstydzenie wiarą”, [w:] „Więzi wspólnoty. Literatura – religia – komparatystyka”, red. P. Bogalecki, A. Mitek‑Dziemba, T. Sławek, Katowice 2013;
- Małgorzata Pieczara-Ślarzyńska, „Humor słodko-gorzki”, „Twórczość” 2014, nr 2;
- Jakub Skurtys, „Rozmowa na odległość i harfy ogniowe”, „Wyspa” 2012, nr 4;
- Alina Świeściak, „Raz jeszcze o «niewymawialskiej»”, „Opcje” 2010, nr 2;
- Maciej Topolski, „Kameleon & wstążka Rzecz o poezji Justyny Bargielskiej”, www.portliteracki.pl;
- Agnieszka Wolny-Hamkało, „Justyna Bargielska „«Dwa fiaty»”, www.dwutygodnik.com.