Jestem lepszy od swojego ojca.
Dużo jem. Rosnę.
Wyrzucam na śmietnik całkiem dobre rzeczy.
Kupuję te śmieci.
czy mamy już wszystko/
Bez dwóch zdań mamy tu wszystko:
pomidory tanie jak nigdy/ tor Daytona/
z opon/ na parkingu/ dla ścigających się
chłopców/ nie skorzystać to grzech/
Może Budda nam by wybaczył/
ale Jezus na pewno nie zapomni/
Powiedziałaś:/ Gdybym była dzieckiem
i gdyby zostawiono mnie tutaj, wśród tych wszystkich
zabawek/ umarłabym ze szczęścia/
Kup/ Skorzystaj/ Wygraj/ tylko
milionerzy oszczędzają/ rozglądamy się jeszcze/
koszyk jest pełny/ kosz pusty/
super
wyglądamy jak z bajki/ i stać nas na chwilę relaksu/ niezła willa
musi mieć basen/ plażę i port, do którego mogą zawijać/
„Gigantyczne boje ma ta nasza sąsiadka!”/ „Bierzemy kurs na
tę jej deltę Nilu!”/ ale nie jesteśmy kimś/ kto przeczuwał, ale
nie przewidział/ „Co za wspaniała okazja/ ta tęcza, u podnóża
której leży worek dukatów!”/ ten okręt musi mieć kapitana/
opłata za wejście do redy:/ ile czułości dla coraz okrutniejszych
postaci/ Megaeksterminatora i jego Superzgliszczy/ należy się
na dobranoc?
Taka karma
Nasza kotka przerywa zabawę z ogonem na czas
reklamy żarcia dla kotów, chodzi chyba o muzykę,
którą pewnie specjalnie tak skomponowali
specjaliści z pomocą zwierzęcych psychologów
Patrzy w telewizor a ja na nią, po reklamie wraca do swojego świata
Pisałem akurat serial tv, siódmy czy ósmy odcinek
równocześnie słuchając muzyki Clinta Mansella, która
mówi głównie o śmierci i nagle zrobiło mi się tak
cholernie żal moich bohaterów i tego ich życia
Z odcinka na odcinek. Ola trochę obraziła się na mnie
A przynajmniej jest jej smutno, że ostatnio tak mało
poświęcamy sobie uwagi. Słucham w kółko tego samego
utworu, bo to pomaga mi się skupić. Potem Ola zakłada
na siebie moją bluzę i kładzie się obok mnie, potem wstaje
Terminy gonią a ja nie mogę wszystkich tak po prostu uśmiercić.
Tyle razy liczyliśmy, że kotkę zainteresują lwy i pantery
z animal planet, a tu masz. Ja nie mogę oderwać wzroku od
tak cudownie afrykańskich sutków Oli, widzę ją w lustrze,
wróciła do sypialni naga. Za te „afrykańskie” będzie na mnie zła.
Czy to pasuje, tak kochać się na smutno.
Dziecko płacze
Dziecko płacze spoglądając na swoje zdarte do krwi kolano, anioł stróż siedzi obok na ławce, próbuje je pocieszyć pokazując, że też ma zabandażowaną nogę.
Dziecko trzyma znaleziony wśród starych rupieci nóż, anioł stróż próbuje uruchomić zepsuty gramofon, nuci pod nosem jakiś jazz.
Dziecko znalezionym nożem rozsmarowuje na kromce chleba dżem malinowy, anioł stróż klęczy przed nim, zawiązuje mu rozsznurowany but.
Dziecko odmawia „Zdrowaś Mario” przed snem, anioł stróż siedzi na brzegu łóżka rozpromieniony, wcina pajdę z dżemem. Po pokoju biega ganiający za własnym ogonem pies.
W nocy dziecku śni się anioł przeganiający włócznią stado wściekłych, bezdomnych psów. Anioł stróż leży przy łóżku, razem z wilczurem, ukochanym przyjacielem dziecka.
Dozorca przełożył dziecko przez kolano i leje je pasem, rozzłoszczony bezładnymi malunkami kredą, mającymi przedstawiać krowę. Anioł szoruje asfalt, by je zmyć.
Anioł zasłania dziecku oczy, by nie widziało rozpustnej kobiety
za kierownicą cabrio. Orangutan w smokingu, siedzący na miejscu pasażera, wrzuca śliwkę za pokaźny dekolt swojej pani.
Dziecko siedzi w wannie, jest nieszczęśliwe, bo szampon wleciał
mu do oczu. Anioł stróż chodzi po wodzie i puszcza bańki mydlane, czytając chłopcu Biblię.
Chłopiec podgląda przez uchylone drzwi łazienki nagą starszą siostrę,
zezłoszczony na niego anioł wykręca żarówkę i grozi mu palcem.
Dziecko wydrapuje nożem na ścianie swojego pokoju bazgroły mające przypominać krowę a może i trochę siostrę, tymczasem anioł stoi za zamkniętymi drzwiami pokoju, puka, szarpie za klamkę, nie może wejść.
Dziecko stoi przed swoim tatą i płacze, słysząc ostre, strofujące słowa ojca, anioł klęczy w kącie i modli się, błagając Boga Ojca o litość.
Dziecko ucieka z domu i trafia do lasu. Anioł stróż biegnie za nim, niosąc jego tornister i wołając, by zawróciło. Dziecko rzuca w anioła szyszkami.
W lesie powoli zapada mrok. Zmęczone dziecko zasypia na grubej gałęzi drzewa, anioł stróż rozwiązuje zadanie z geometrii w jego zeszycie, wykorzystując ostatnie promienie słońca.
Rano chłopca budzi orangutan w podartym smokingu. Zapewne uciekł rozwiązłej kobiecie, teraz częstuje dziecko śliwką. Anioł w tym czasie leży pod drzewem, śpi.
Dziecko i orangutan biegają po lesie. Małpa gania z otwartym tornistrem na plecach, dziecko ma na sobie jej smoking. Anioł zbiera przybory szkolne, ekierkę i zeszyty rozrzucone po ściółce.
Siedzą na łące. Orangutan podnosi znalezionego, zdechłego zająca. Dziecko rozpaczliwie płacze, przejęte śmiercią zwierzęcia. Anioł ciągnie je za rękę, próbuje przekonać, by wrócili do domu.
Na polnej drodze, dziecko i anioł znajdują rozbite o drzewo cabrio
a w nim kobietę. Norki, które nosiła, są całe we krwi. Anioł trzyma
je, pokazując dziecku, by to nauczyło się w końcu czegoś.
Dziecko nie ma już sił dalej iść, siedzi bezradne na drodze. Anioł przysiadł na kamieniu, czyta dziecku podręcznik. Orangutan owinął się w norki swojej pani.
Dziecko leży w łóżku, wycieńczone i chore. Babcia przykłada mokrą, zimną chustkę do jego rozpalonego czoła. Anioł stróż oczyszcza buty dziecka z błota.
Dziecko odwiedza orangutana w zoo. Osowiała małpa siedzi w klatce, ma swój fotel, wyjęty z samochodu i mały telewizor. Anioł podnosi
z chodnika skórkę banana.
Dziecko potyka się i przewraca tuż przy klatce z lwami. Zdziera sobie kolano do krwi. Anioł znajduje na trawniku martwego wróbla i wrzuca do śmietnika, zanim dziecko cokolwiek zauważy.
Mama przebiera chłopca w piżamę, dziecko opowiada jej na ucho wszystkie swoje przygody. Anioł leży w łóżku dziecka, przykryty kołdrą i przykłada palec do ust.
Dziecko siedzi na poduszce i czyta aniołowi podręcznik do matematyki. Anioł zasnął, trzymając w dłoniach otwartą Biblię.
Orangutan znajduje w nocy, pośród monet, patyków i cukierków, które zwiedzający wrzucili do klatki, srebrny łańcuszek z krzyżykiem. Anioł wyciąga dłoń w jego stronę, prosząc by małpa oddała cenną rzecz. Dziecka nie ma na obrazku.
Mój bóg wymyślił atom
Byłem brudny, więc zamieszkałem w zmywarce.
Byłem głodny, więc zamieszkałem w zmywarce
i zjadałem resztki. Byłem spragniony i spłukany,
więc dorabiałem montując Szwajcarom telewizory,
każdy dom w Genewie miał schron nuklerany,
więc ustawiałem im wyłącznie programy
wychwalające pod niebiosa zalety dzikiej
i nieokiełznanej przyrody. Serial o małym misiu
panda chorującym na serce i astmę. Gryzły mnie
wszystkie swetry, żądliły pszczoły, muszki owocówki
wpadały do gulaszu.
Rapowałem teksty: jeśli boga nie ma, człowiek jest
jak zwierzę. Zbierałem fundusze na implanty, zęby
z kości słoniowej. Wierzyłem, że następny
Wielki Wybuch od czegoś nas uwolni.
Ostatni wiersz
Doczekaliśmy czasów, w których reklama stała się przeżytkiem.
Maszyny przegrywają same ze sobą a ludzie kupują wszystko
co im wpadnie w ręce, wszystko.
Co czułbyś, będąc odchodzącym w niebyt komputerem,
pyta przewodnik duchowy, przemawiając przed kolacją,
szepcząc w jej trakcie i powtarzając jeszcze raz na zakończenie.
Porażka maszyn nie oznacza automatycznie zwycięstwa ludzi!
Ludzkość stała się niepotrzebna samej sobie, porozmawiajmy
więc o uczuciach:
Portier w zamkniętej agencji reklamowej wymyśla taki scenariusz:
ogromny kiszony ogórek zderza się z miniaturową hulajnogą. To
jest reklama wysypiska śmieci z hasłem na zakończenie:
ZAMIESZKAJ JUŻ DZIŚ TAM, GDZIE INNI ZAMIESZKAJĄ
W PRZYSZŁOŚCI. Jak już chyba zauważyliśmy,
przyszłość, podobnie jak seks, jest mocno przereklamowana.
Tym bardziej, porozmawiajmy o uczuciach:
Nie potrafię sobie przypomnieć ani jednego dowcipu z dobrym
zakończeniem. Co najwyżej, trafia się niezła pointa.
Przychodzi śrubokręt do doktora a doktor płacze.
Chuck Norris przychodzi i odchodzi. Portier w zamkniętej agencji
reklamowej wystukuje na klawiaturze archaicznego komputera
dżingiel reklamy radiowej: Zamieszkaj już dziś tam,
gdzie inni zamieszkają jutro. Przychodzi mu do głowy propozycja:
a może porozmawiamy o uczuciach?
Nawet gdybym jakimś cudem uwierzył w boga, nie uwierzyłbym
nigdy w bajkę, że bóg mnie wysłucha. Słuchamy w radio reklamy
w której śpiew elektrycznego czajnika zachęca do wynajęcia
luksusowego lakierowanego kartonu na najnowocześniejszym
wyspisku śmieci w okolicy. Czas na jakiś pozytywny akcent,
żebyście nie wzięli mnie za zgorzkniałego starucha. Śmiech!
Porozmawiajmy o moich uczuciach:
Na scenę wchodzi zapchlony jeży (wtuptuje!) zagrać rolę
pierwszego zmartwychwstałego dinozaura. Zmartwychwstała
żarówka wybucha feerią barw, przez chwilę wyglądamy wszyscy,
jakby cały kosmos zwalił nam się na głowy, jesteśmy
szczęśliwi bo urodziliśmy się szczęściarzami. Nikt nigdy nie ukradł
mi motocykla. Myślę, że to musi być okropne uczucie,
stracić motor. Ze sceny schodzi zapchlony jeż (tup, tup)
wali prosto do księgowości, podpisać wszystkie papiery.
Główna księgowa wita go słowami: maestro, porozmawiajmy
chwilę o uczuciach!
Kolejny temat: filipińscy uzdrowiciele. Przez pięć godzin obserwujemy,
jak myją dłonie (patrzymy im na ręce). Potem najbrzydszy z nich rzuca cytat:
Dobry film to taki, który gołymi rękami wyciąga widzowi serce
i kładzie je na chłodnym kamieniu.
Kocham moją żonę. Nasza dziesięciomiesięczna córka od paru
dni szczeka jak duży, groźny pies: wow! wow! wow!
Gdyby bomba atomowa istniała, zdmuchnąłbym ją
jednym uderzeniem serca. Ale porozmawiajmy o uczuciach:
Wyobraź sobie, co czuje twoja stara nokia. Zwizualizuj sobie
twoją starą komórkę modlącą się do kuponu lotto o wybawienie.
Ludzie, nie gramy w jednej drużynie!
Czytelniku! Mam nad tobą tę przewagę, że ty nigdy nie wiesz, przy której
linijce się uśmiecham. Jeśli mrugam okiem, to na pewno nie
do ciebie. Jeśli mrugam do ciebie, to na bank jest to tik nerwowy.
Chcesz zgubić się ze mną? Zamieszkaj tam, gdzie ludzie zamieszkają
w przyszłości. Pijany ze szczęścia ksiądz na koniec kazania krzyczy:
a teraz kurwa porozmawiajmy o moich uczuciach! Pogadaj z szybem windy.
Zapchlony jeżyk pyta, z kim tu się trzeba przespać, żeby mieć figurę
matki boskiej.
Chcę wygrać casting na Wielkiego Ptaka z ulicy Sezamkowej. W rubryce
zainteresowania wpiszcie mi: tylko łatwe pieniądze.