Share on FacebookGoogle+Tweet about this on Twitter

Pietrek,Kira

manifest

 

robotnicy nie będą za zniesieniem pracy

tylko za podwyżkami

 

agroturystyka wejdzie w sam środek miasta

w sam środek ambitnych młodobogackich

nieuczciwych nieudaczników

 

wreszcie tato powie

możesz być ze mnie dumna

 

będę udawać że ci wszyscy

szybsi ludzie nie istnieją

 

rowerzyści bez kasków

biegacze biegaczki pary z kijkami

podskakujące dzieci

opalone torsy młodych pływaków

 

być może pokażą się inne

tematy niż praca

 

teatr się nie rozwinie

splunę kolejny raz i kolejny

pod nogi aktorce i aktorowi

 

zwyczajowa nazwa pieprzenie

stanie się oficjalnym manifesto

prostaków

 

głupota zostanie objęta

ochroną gatunkową

 

mężczyźni przestaną być

dyskryminowani w sektorze płynów

do higieny intymnej

 

powstanie kręgosłup społeczeństwa

opartego na rozrodzie

w warunkach wodnych

 

wtedy opadniemy z sił

ty pierwszy ja zaraz po tobie

pojawi się problem prawny

 

dziecko

 

Z tomu Język korzyści (Poznań 2010)

 

_

 

zbrodnia: zdarzy się

podczas wodzenia niedźwiedzia

barwna procesja to kominiarz

śmierć nędza głód policjant

para nowożeńców i ksiądz

problem metafizyczny mordercy: teoria samorództwa

czy rzeczywiście jest stwierdzonym faktem

czy myszy rodzą się z brudnego siana

a szczury ze szmatek

ojciec mordercy: osiągnie strefę abisalu w 1953 roku

pierwszy na świecie zejdzie na głębokość 3150 metrów

w tej pozbawionej światła i roślinności toni

pod olbrzymim ciśnieniem wody

w tak niskiej temperaturze

jego myśl przybierze osobliwą formę

ofiary: wiadomo że mężczyźni

będą cierpieli

 

Z tomu Statystyki (Poznań 2013)

 

_

 

mój brat

operator wózka widłowego

marzy że zostanie pracownikiem roku

i dostanie złoty wózek

często o tym mówi

swojej żonie

 

Z tomu Statystyki (Poznań 2013)

 

_

 

wciągnięcie nosem

szczecina opada ludzie spożywają

dyszy dyszy

ruch uliczny śpiewa jak plemię

 

Z tomu Statystyki (Poznań 2013)

 

czasy

 

tam w kopalni stałam się podporucznikiem obserwatorem

byłam czarna i najechałam białych

słyszałam jak słońce huczy:

sowy pełzną do nieba jak jaszczurki!

byłam wygrzebywałam z dołów

ostatnie pożywienie

 

w siedemdziesiątym czwartym

gdy wychodziliśmy z kryzysu naftowego

zostawiłam 4 mld baryłek ropy

na wypadek następnego kryzysu

rodzinę: wstyd toaletę ciebie poczucie winy i mnie

wszystko pokrywał kurz i brud ulicy

byłam królewskim klawicymbalistą

byłam wymieniana w aktach watykańskich jako nasienie szatana

byłam teściową zamordowanej premier

cała moja wioska pokryta była lodowcami

unikaliśmy głodnych brudnych i cierpiących dzieci

 

czasy

 

w jakich czasach żyłam

ludzie zawsze wybierali przywiązanie

skurcz i przynależność

 

czasy

 

w jakich czasach żyłam

twarz zniszczona błotem krzyczała:

nigdy nie zobaczę trupków jętek po wylocie!

gdzie one są te trupki!

lud! krzyczała lud! i biegła dalej

upadała podnosiła się ale to nie miało znaczenia

nie miały znaczenia dzieci

i jednorazowe pojemniki na żywność

 

czasy

 

w jakich czasach żyłam

połącz

ludzie ciągle klikali

połącz

 

Z tomu Statystyki (Poznań 2013)